Przejdź do głównej zawartości

Posty

Kasia

Najnowsze posty

Sesja kobieca Agnieszka

 Na sesję nie namawiam... ale wspominam, że warto spróbować poczuć jak to jest, warto spojrzeć na siebie z boku... warto dać komuś pokazać, że nasze kompleksy nie mają znaczenia... Na sesję nie namawiam, ale od czasu do czasu przypominam że "a może jednak..." Tak było z Agnieszką... jeszcze w czasie kiedy trenowałam robienie zdjęć, jeszcze kiedy mój aparat był amatorską lustrzanką Nikon D80, spotykałyśmy się wraz z dziećmi i robiłam zdjęcia. Mamy dzięki temu pamiątki w postaci naszych maluchów na zdjęciach ... Później sesja ciążowa, bo Agnieszka jest mamą trójki dzieci... Gdzieś tam zawsze wspominałam, że a może "sesja kobieca"? I zawsze słyszałam "może kiedyś". Wiem, że czasami dziewczyny do sesji swojej, kobiecej potrzebują "dojrzeć" i czasami trwa to kilka lat.... obserwują moje zdjęcia i wewnętrznie dojrzewają do decyzji o sesji... Tak też było z Agnieszką... w końcu usłyszałam "tak, to jest ten moment" ... znamy się tyle ile

Majowa sesja narzeczeńska

Pierwszy kontakt z polecenia. Zapytanie o ofertę. Kiedy macie wątpliwości, czy oferta Wam odpowiada czy nie, zawsze warto umówić się na spotkanie. Ono jest tak naprawdę najważniejsze. To wtedy okazuje się, czy będziecie się dogadywali z fotografem czy też nie, czy będzie tzw. chemia i porozumienie czy niekoniecznie... i czy warto poszukać kogoś innego. Bo cena może być świetna, zdjęcia mogą Wam odpowiadać, styl obróbki i sposób patrzenia... a kiedy nie gra między Młodymi a Fotografem to pokusiłabym się o stwierdzenie, że warto poszukać kogoś z kim zagra. Musicie czuć się sobą, musicie być przekonani że jesteście "w dobrych rękach".... Bo kiedy opadną emocje... Kiedy suknia zawiśnie w szafie... Kiedy goście rozjadą się do domów... Kiedy ucichnie gwar i szum dnia ślubu... Wtedy zostaną Wam zdjęcia. Zdjęcia które przywołają wspomnienia. Zdjęcia, dzięki którym ten dzień zostanie z Wami na zawsze :) Dlaczego Asia i Krzyś zdecydowali się wybrać właśnie mnie? Oczywiście

Dzień Mamy

Dzień Mamy w tym roku jakiś inny. Jedno dziecko bo drugie u taty. Spacer po Starówce, która jakaś wyludniona i zamaskowana. Lody za które zapłaciłam krocie... I aparat, po który się wróciłam bo jakoś tak dziwnie na spacer bez aparatu. I zrobiłam kilka zdjęć Lenie, trzynastolatce, która każde zdjęcie komentowała krytykując - mamo, ja na tym zdjęciu mam za.. za grube nogi, za gruba jestem, mam fatalny wyraz twarzy... jeju.... a naprawdę wydawało mi się, że robię całkiem spoko zdjęcia. Dobrze, że ostatecznie ze zdjęć jest zadowolona... zadowolona bo zasiliły jej galerię na jej osobistym instagramie. Łudzę się, że skoro je tam wstawiła to oznacza że się na nich sobie podoba :) Uff :)