Wojtka poznałam kiedy byłam na takim etapie życia, że za wszelką cenę próbowałam pracować na etacie, bo stały dochód to stały dochód, weekendami fotografowałam a nocami po 10 godzinach pracy biurowej, obrabiałam zdjęcia. Na spanie czasu nie starczało... mało tego, żal mi było czasu na sen. Czasami nasze życiowe drogi splatają się z życiowymi drogami innych ludzi i nie wiemy dlaczego... Ja już wiem, dlaczego przez dwa lata pracowałam na etacie w tamtej firmie. Po to by poznać wielu fantastycznych ludzi... oraz ich rodzin. Wojtek zadzwonił do mnie w marcu, by podpytać o sesję rodzinną i ciążową, a ostatecznie zarezerwować termin. Sesja odbyła się w ostatnich dniach Maja. Ciepły, słoneczny dzień i mega pozytywna energia... A po części domowo-studyjnej wybraliśmy się na spacer i były zdjęcia w plenerze:
"Jeden obraz więcej wart niż tysiąc słów"