Troszkę trwało nim udało nam się na sesję umówić... bo albo choroba nam to utrudniła, albo wyjazd, potem pogoda była do bani... i od chrztu minęło troszkę czasu nim się spotkaliśmy...
Ale jak się już spotkaliśmy...
To były ostatnie dni czerwca zeszłego roku...
Rodzina przyjechała do mnie aż z Łodzi. Mogłam im pokazać nasz lokalny park, który w niedzielne przedpołudnie świecił pustkami... Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, tarzaliśmy w trawie i puszczaliśmy bańki...
Taka pamiątka w prezencie...
Pamiętajcie, że warto wywoływać zdjęcia. Kiedy znikną nam wersje elektroniczne, te na papierze zostaną i wtedy dopiero będą bezcenne :)
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde zostawione słowo :)